Ponieważ wczoraj chyba cała polska miała wyśmienitą pogodę nawet i nam się udało. Ale okres traumy na niebie był tak długi że czyste niebo po prostu nie docierało do mojej świadomości. Tak dla jaj robiłem sobie z parapetu foty zachodzącego słońca (naiwnie licząc że kiedyś wreszcie się trafi tan zielony błysk) gdy nagle zrozumiałem co jest NIE TAK. Na całym niebie nie widziałem ani jednej chmurki. SZOK . Odruch bezwarunkowy kazał mi złapać za telefon. Frebert był zupełnie zdziwiony pytaniem "czy zamierza obserwować " Już od jakiegoś czasu Jego synta się chłodziła . PiotrZ z uwagi na obowiązki rodzicielskie niestety nie mógł partycypować w eskapadzie. Oskar standartowo coś mętnie obiecywał i jednocześnie marudził ( znaczy nie się nie chciało ). CeDev standartowo powiedział że jest za młody i matka mu nie pozwala. Teha standartowo nie zawiódł. Na koniec niejako 30 min przed wyjazdem udało mi się zwerbować GrześkaC. Więcej osób albo nie odpowiedziało na wezwanie albo ..... w zasadzie to nie ma więcej osób ( niestety Wroc to takie mało zorganizowane miasto). Spotkanie ustaliliśmy na 21:10 na rogatek Wrocławia.(ja z Grześkiem byliśmy pierwsi- potem Teha który się przed wszystkimi ukrywał i przyjechał na zgaszonych światłach;) i Frebert jako ostatni ale nie spóźniony. Zwykła miejscówka w Brześciu odpadała bo nawet w mieści na niebie unosiło się sporo mgły a tam jest jeszcze niski i mokry teren. Teha zasugerował nowe miejsce . Z opowiadań wręcz rewelacyjne - czarny horyzont na wschód południe i zachód, bez drzew- szczere pole , na wzniesieniu , absolutne odludzie , "niedaleko" południowych krańców miasta (20-30km), niezły dojazd. W drodze bardzo Nas niepokoiła mgła. Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się że miejscówka rewelacyjna ( już jest moją ulubioną ale warunki obserwacyjne słabe bo ciągle zbyt wiele mgły. Teha zasugerował plan B i wyrwaliśmy się na przełęcz Tąpadła ( pomiędzy Ślężą a Radunią ) Wyskoczyliśmy na prakingu i miejsce również było bardzo dobre jeśli chodzi o zasięg a ponieważ znacznie wyżej to mgła była minimalna .Czasem tylko przeszkadzał przejeżdżający samochód (np. pijacki kulig na sankach za pędzącym samochodem ) Same obserwacje rozpoczęliśmy około 22 a skończyliśmy w granicach 3 (mrozik dawał po kościach ) Śniegu na oko 10-20 cm . Ja oczywiście byłem napalony na spektakularne obiekty jak M42, większe gromadki itd. ale podziwiać je miałem okazje tylko w przerwach kiedy reszta przeglądała Brycha w poszukiwaniu tzw. "faint'cików"- obiektów tak ciemnych że aż nieinteresujących Galaktyk posypało się jak „z worka” Lew, Panna, i Warkocz były katowane przez większość czasu. Gdy chłopaki schodzili na słabe obiekty NGC ja dyskretnie oddalałem się celem wykonania mniej lub bardziej udanych fotek z kreskami . Dla mnie wyjazd był niesamowity z tym bardziej że bardzo rzadko mam okazje obserwować gołoocznie całe gwiazdozbiory takie jak Zając , Wieki pies z ogonem;] , większa połowa Hydry , Sekstans , Puchar , Kruk (wiecie jak to jest jak się obserwuje tylko z balkonu
Bardziej dokładny spis może zamieści Frebert bądź Teha bo oni maja naturę skryby i wszystko skrzętnie notują
I tak to mniej więcej wyglądało, z obserwacji wróciliśmy zamrożeni jak półtusze cielęce w chłodni ale wypad był nad wyraz udany.
Dla dopełnienia wrzucam jakieś fotki tego klimatycznego miejsca pomiędzy dwoma górami-bez skojarzeń proszę . Tak btw to zdaje się obie były miejscami przed chrześcijańskich kultów religijnych - można to odczuć w nocy
Tu sie załapał niezły bolid ale iso było małe a przysłona duża
Ps. Ze sprzętu była synta z jakimiś dwoma naglerami ( nie zwróciłem uwagi dokładnie ) oraz Lornetka na statywie.
Pozdrawiam
DaVe