Czerwcowe widoki
Napisane: N cze 05, 2005 6:54 pm
Wieczorem z kolegą pojechaliśmy do miejscowości Rowy, gdzie zostawiliśmy samochód i wymaszerowaliśmy w stronę Ustki. Pogoda w tym momencie była śliczna. Słonko świeciło, uwydatniając piękno nadmorskiego klifu:
Ośmielony taką pogodą, zachęcony wieczornymi promieniami naszej Gwiazdki, korzystałem z dobrodziejstwa promieniowania słonecznego:
I nie zrażało mnie, że półmetek wycieczki znajdował się daleko na horyzoncie:
Zwłaszcza, że nie byliśmy sami na plaży:
Około 21ej Słonko było już nisko nad horyzontem, niestety z południowego zachodu waliły chmury, które nie pozwoliły nam na udokumentowanie momentu zachodu:
Około godziny 23ej doszliśmy na kilometr od Ustki, gdzie po przerwie na wykonanie kilku zdjęć, zawróciliśmy do Rowów. Niebo o tej porze wyglądało tak:
Nad klifem kłębiły się chmurki (oglądać jedynie w ciemności):
Jednak chwilę później niebo zrobiło się czyściutkie, dzięki czemu uwidoczniłem Łabędzia i Lutnię z Sheliakiem w minimum wtórnym. W oryginale widać wyraźnie Chi Cyg, jednak po kompresji zanika...:
Podczas drogi powrotnej, przez dwie godziny było śliczne niebo, z widocznością gołym okiem przekraczającą 5 mag, mimo wyraźniego rozświetlenia północnej części nieba. Przed północą w Bałtyku zanurzały się Bliźniaki, niedługo potem Lew. Wcześniej zdążyłem jeszcze ocenić R Leo.
Wkrótce i Orzeł wzleciał nad klif, dzięki czemu przyświecał nam Trójkąt Letni. Pięknie była widoczna Kasjopeja w kształcie litery W, chociaż ktoś kiedyś mówił, że to M :
Zaś na zachodzie widać było światła Ustki, z prawej latarnię morską w Jarosławcu, a nad nimi Jowisza:
Najciemniej było około godziny pierwszej, wyglądało to tak:
Niestety wraz z jaśniejącym na północnym wschodzie horyzontem, od zachodu przypędziły chmury, zasłaniające wkrótce całe niebo. O trzeciej wróciliśmy do Rowów, przedeptawszy po plaży około 25 km.
Tradycyjnie o tej porze roku latarki nie były potrzebne, gdyż Słonko schowane niezbyt głęboko pod horyzontem, łaskawie rozświetlało niebo wystarczająco do pewnego stawiania kroków po nierównym podłożu.
Za dwa tygodnie planujemy powtórzyć wycieczkę w wersji pełnej, czyli 52 km .
Ośmielony taką pogodą, zachęcony wieczornymi promieniami naszej Gwiazdki, korzystałem z dobrodziejstwa promieniowania słonecznego:
I nie zrażało mnie, że półmetek wycieczki znajdował się daleko na horyzoncie:
Zwłaszcza, że nie byliśmy sami na plaży:
Około 21ej Słonko było już nisko nad horyzontem, niestety z południowego zachodu waliły chmury, które nie pozwoliły nam na udokumentowanie momentu zachodu:
Około godziny 23ej doszliśmy na kilometr od Ustki, gdzie po przerwie na wykonanie kilku zdjęć, zawróciliśmy do Rowów. Niebo o tej porze wyglądało tak:
Nad klifem kłębiły się chmurki (oglądać jedynie w ciemności):
Jednak chwilę później niebo zrobiło się czyściutkie, dzięki czemu uwidoczniłem Łabędzia i Lutnię z Sheliakiem w minimum wtórnym. W oryginale widać wyraźnie Chi Cyg, jednak po kompresji zanika...:
Podczas drogi powrotnej, przez dwie godziny było śliczne niebo, z widocznością gołym okiem przekraczającą 5 mag, mimo wyraźniego rozświetlenia północnej części nieba. Przed północą w Bałtyku zanurzały się Bliźniaki, niedługo potem Lew. Wcześniej zdążyłem jeszcze ocenić R Leo.
Wkrótce i Orzeł wzleciał nad klif, dzięki czemu przyświecał nam Trójkąt Letni. Pięknie była widoczna Kasjopeja w kształcie litery W, chociaż ktoś kiedyś mówił, że to M :
Zaś na zachodzie widać było światła Ustki, z prawej latarnię morską w Jarosławcu, a nad nimi Jowisza:
Najciemniej było około godziny pierwszej, wyglądało to tak:
Niestety wraz z jaśniejącym na północnym wschodzie horyzontem, od zachodu przypędziły chmury, zasłaniające wkrótce całe niebo. O trzeciej wróciliśmy do Rowów, przedeptawszy po plaży około 25 km.
Tradycyjnie o tej porze roku latarki nie były potrzebne, gdyż Słonko schowane niezbyt głęboko pod horyzontem, łaskawie rozświetlało niebo wystarczająco do pewnego stawiania kroków po nierównym podłożu.
Za dwa tygodnie planujemy powtórzyć wycieczkę w wersji pełnej, czyli 52 km .