Śliczna jesień
Napisane: Pt paź 07, 2005 4:02 pm
Nie pamiętam kiedy jesienią było tak pięknie i jednocześnie ciepło.
Pogoda sprzyja zarówno treningom, jak i obserwacjom nocnego nieba.
Sprzyja także różnym dziwnym zjawiskom, o których poniżej.
5 października, wieczór. Jesteśmy z Jackiem na najlepszym w promieniu wielu km od Słupska miejscu obserwacyjnym. Rozległa łąka na wysokości 100 m nad poziomem morza i ponad 50 metrów nad okolicami, wygląda jak wymarzone miejsce do obserwacji astronomicznych. W nocy widać jedynie kilka oddalonych o kilkanaście km świateł, widoczność gołym okiem sięga więc około 6 mag.
Jak już wspomniałem, nasze oglądanie gwiazdek dobiega końca, gdy nagle w pobliżu słyszę jak coś stuknęło o ziemię.
Pytam Jacka, czy to on? Jemu się zdaje, że to w niedalekich drzewach, gdzie buszuje różnego rodzaju dzika zwierzyna. Daję sobie więc spokój, robię jeszcze kilka zdjęć i wreszcie się pakuję. Świecąc latarką, zauważam na ziemii błyszczący przedmiot. Podnoszę go, oglądam, pokazuje Jackowi - obydwaj nie mamy pojęcia do czego on służy. Na wszelki wypadek chowam go do kieszeni, aby potem sprawdzić montaż, czy mu co nie odpadło...
Północ się zbliża, więc my wzorem Kopciuszka, wracamy do domu.
6 października, wieczór. Skuszony trwającą nadal rewelacyjną pogodą decyduję się na ponowny wyjazd na wczorajsze miejsce.
Nadal jednak nie daje mi spokoju znaleziona metalowa część. Przymierzam ją wszędzie do montażu, wreszcie znajduję. Pasuje gdy ją wkręcam na ośkę deklinacji. Wkręcam więc i patrzę co dalej, jak to ma działać. Silnik jest, zębatka na osi silnika także, na osi deklinacji ta metalowa zguba, ale brakuje czegoś pomiędzy... Szukam gorączkowo po samochodzie, wreszcie dochodzę do wniosku, że wypadła ona wczoraj w polu. Nici z wyjazdu. Co prawda wygląda na to, że wczoraj kilka zdjęć robiłem z napędem tylko w jednej osi i co dziwne wyszły nie gorzej niż z napędem w obu osiach, ale jestem zdegustowany i rezygnuję z jazdy w pole.
Wyciągam więc dwururkę i zaczynam obserwacje. Najpierw okolice południowe, w tym gwiazdka z Fotozagadki nr 9. No i oczywiście R Scuti w głębokim minimum jasności. Następnie udaję się na moje jedyne w miarę ciemne miejsce w ogródku i rozsiadając się wygodnie na krzesełku ogrodowym, czekam jak gwiazdozbiory przesuwają się po niebie, prezentując przed mymi oczami swoje wdzięki .
Z reguły nie sprawdzam przed obserwacjami faz gwiazd zaćmieniowych, gdyż lubię niespodzianki. Tak było i tym razem, gdy spojrzałem na XZ Cep, moje zdziwienie sięgnęło zenitu , gdy oceniłem ją na 9.2, zamiast standardowych okolic 8.3 mag. Wygląda, że jest zaćmienie!
Pozostałe EA i EB z mojego stałego repertuaru, w okolicach maksimum, więc po jedym razie dałem im spokój. Obok XZ Cep, obseruję czasami gwiazdę pulsującą typu RR Lyr - RZ Cep. Była więc okazja i ją dokładniej pooceniać na przestrzeni kilku godzin, przy okazji obserwacji zaćmienia XZ. W pewnym momencie zwątpiłem, czy obserwuję XZ Cep, gdyż jej jasność prawie się nie zmieniała i na kilkanaście ocen większość wynosiła 9.2 mag. Jednak SSW, który potrafi czynić cuda, pokazał mi ciekawy wykresik z tych moich ocen.
Pomiędzy kolejnymi ocenami jasności tych dwóch gwiazdek, obserwowałem co niebo podrzuciło w widocznym z mojego miejsca obszarze. Przewinął się więc Łabędź, Jaszczurka, Cefeusz, Andromeda, Kasjopeja, Żyrafa, Perseusz i wreszcie najpopularniejsza zimą - Woźnica.
Ganiałem tylko do domu po kolejne mapki, aż przy mniej więcej 50tej ocenie, stwierdziłem, że mam szansę dzisiaj pobić mój rekord obserwacji, ponieważ zostało mi jeszcze bardzo dużo do zobaczenia. Po północy zbliżyłem się do 100, a do 2ej w nocy miałem tych ocen 112.
Położyłem się wreszcie spać, ale coś mnie po piątej zwlekło z łóżka. Patrzę na południe, a tu Orion szczerzy do mnie zęby. No to skoczyłem po dwururkę i wycelowałem w niego. Cóż za piękny widok, nawet mimo świateł w okolicy. Nie mogłem podarować moim ulubionym zimowym gwiazdkom. Oceniłem więc U Mon, mirydę V Mon w okolicy maksimum, Bardzo jasną cefeidę T Mon i na deser RX Zająca i R Lep - miryda w pobliżu minimum jasności.
Wreszcie niebo zaczęło jaśnieć, a ja zacząłem się słaniać. Na szczęście jednak łóżko było niedaleko, więc skorzystałem z jego gościnności.
W sumie wyszło 117 ocen gwiazd jednej nocy! Jak dla takiego lenia jak ja, to całkiem sporo. Pewnie nieprędko się zbliżę do tego wyniku...
Dzisiaj podjechałem samochodem poszukać zguby, niestety mimo zlokalizowania miejsca pobytu, nie udało mi się jej znaleźć, ale zrobiłem zdjęcie stanowiska obserwacyjnego, może komuś się uda zidentyfikować?
Pogoda sprzyja zarówno treningom, jak i obserwacjom nocnego nieba.
Sprzyja także różnym dziwnym zjawiskom, o których poniżej.
5 października, wieczór. Jesteśmy z Jackiem na najlepszym w promieniu wielu km od Słupska miejscu obserwacyjnym. Rozległa łąka na wysokości 100 m nad poziomem morza i ponad 50 metrów nad okolicami, wygląda jak wymarzone miejsce do obserwacji astronomicznych. W nocy widać jedynie kilka oddalonych o kilkanaście km świateł, widoczność gołym okiem sięga więc około 6 mag.
Jak już wspomniałem, nasze oglądanie gwiazdek dobiega końca, gdy nagle w pobliżu słyszę jak coś stuknęło o ziemię.
Pytam Jacka, czy to on? Jemu się zdaje, że to w niedalekich drzewach, gdzie buszuje różnego rodzaju dzika zwierzyna. Daję sobie więc spokój, robię jeszcze kilka zdjęć i wreszcie się pakuję. Świecąc latarką, zauważam na ziemii błyszczący przedmiot. Podnoszę go, oglądam, pokazuje Jackowi - obydwaj nie mamy pojęcia do czego on służy. Na wszelki wypadek chowam go do kieszeni, aby potem sprawdzić montaż, czy mu co nie odpadło...
Północ się zbliża, więc my wzorem Kopciuszka, wracamy do domu.
6 października, wieczór. Skuszony trwającą nadal rewelacyjną pogodą decyduję się na ponowny wyjazd na wczorajsze miejsce.
Nadal jednak nie daje mi spokoju znaleziona metalowa część. Przymierzam ją wszędzie do montażu, wreszcie znajduję. Pasuje gdy ją wkręcam na ośkę deklinacji. Wkręcam więc i patrzę co dalej, jak to ma działać. Silnik jest, zębatka na osi silnika także, na osi deklinacji ta metalowa zguba, ale brakuje czegoś pomiędzy... Szukam gorączkowo po samochodzie, wreszcie dochodzę do wniosku, że wypadła ona wczoraj w polu. Nici z wyjazdu. Co prawda wygląda na to, że wczoraj kilka zdjęć robiłem z napędem tylko w jednej osi i co dziwne wyszły nie gorzej niż z napędem w obu osiach, ale jestem zdegustowany i rezygnuję z jazdy w pole.
Wyciągam więc dwururkę i zaczynam obserwacje. Najpierw okolice południowe, w tym gwiazdka z Fotozagadki nr 9. No i oczywiście R Scuti w głębokim minimum jasności. Następnie udaję się na moje jedyne w miarę ciemne miejsce w ogródku i rozsiadając się wygodnie na krzesełku ogrodowym, czekam jak gwiazdozbiory przesuwają się po niebie, prezentując przed mymi oczami swoje wdzięki .
Z reguły nie sprawdzam przed obserwacjami faz gwiazd zaćmieniowych, gdyż lubię niespodzianki. Tak było i tym razem, gdy spojrzałem na XZ Cep, moje zdziwienie sięgnęło zenitu , gdy oceniłem ją na 9.2, zamiast standardowych okolic 8.3 mag. Wygląda, że jest zaćmienie!
Pozostałe EA i EB z mojego stałego repertuaru, w okolicach maksimum, więc po jedym razie dałem im spokój. Obok XZ Cep, obseruję czasami gwiazdę pulsującą typu RR Lyr - RZ Cep. Była więc okazja i ją dokładniej pooceniać na przestrzeni kilku godzin, przy okazji obserwacji zaćmienia XZ. W pewnym momencie zwątpiłem, czy obserwuję XZ Cep, gdyż jej jasność prawie się nie zmieniała i na kilkanaście ocen większość wynosiła 9.2 mag. Jednak SSW, który potrafi czynić cuda, pokazał mi ciekawy wykresik z tych moich ocen.
Pomiędzy kolejnymi ocenami jasności tych dwóch gwiazdek, obserwowałem co niebo podrzuciło w widocznym z mojego miejsca obszarze. Przewinął się więc Łabędź, Jaszczurka, Cefeusz, Andromeda, Kasjopeja, Żyrafa, Perseusz i wreszcie najpopularniejsza zimą - Woźnica.
Ganiałem tylko do domu po kolejne mapki, aż przy mniej więcej 50tej ocenie, stwierdziłem, że mam szansę dzisiaj pobić mój rekord obserwacji, ponieważ zostało mi jeszcze bardzo dużo do zobaczenia. Po północy zbliżyłem się do 100, a do 2ej w nocy miałem tych ocen 112.
Położyłem się wreszcie spać, ale coś mnie po piątej zwlekło z łóżka. Patrzę na południe, a tu Orion szczerzy do mnie zęby. No to skoczyłem po dwururkę i wycelowałem w niego. Cóż za piękny widok, nawet mimo świateł w okolicy. Nie mogłem podarować moim ulubionym zimowym gwiazdkom. Oceniłem więc U Mon, mirydę V Mon w okolicy maksimum, Bardzo jasną cefeidę T Mon i na deser RX Zająca i R Lep - miryda w pobliżu minimum jasności.
Wreszcie niebo zaczęło jaśnieć, a ja zacząłem się słaniać. Na szczęście jednak łóżko było niedaleko, więc skorzystałem z jego gościnności.
W sumie wyszło 117 ocen gwiazd jednej nocy! Jak dla takiego lenia jak ja, to całkiem sporo. Pewnie nieprędko się zbliżę do tego wyniku...
Dzisiaj podjechałem samochodem poszukać zguby, niestety mimo zlokalizowania miejsca pobytu, nie udało mi się jej znaleźć, ale zrobiłem zdjęcie stanowiska obserwacyjnego, może komuś się uda zidentyfikować?